Stowarzyszenie "kuKLINów" po raz kolejny zorganizowało kolonie dla dzieci. Wypoczywało 45 dzieci, z czego 30 ze szkół podstawowych w Kuklinowie, Smolicach i Zalesiu miało dofinansowany wypoczynek przez Gminną Komisję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Profilaktyki w Kobylinie.
W tym roku wyjechaliśmy do Stegny. Tym razem nie żywiliśmy się w ośrodku, z którym podpisana była umowa, gdyż okazało się na miejscu, że po kontroli Sanepidu właściciel nie może prowadzić stołówki. Natychmiast po konsultacji z Gminą Kobylin przenieśliśmy się do restauracji Nowa Belona. I tu sprawdziło się powiedzenie, że "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Mimo zapowiadających się kłopotów, okazało się, że mamy szczęście. Nowa "stołówka" stawała na głowie, aby dogodzić naszym dzieciom. Jedzenie smaczne, świeże i różnorodne, a obsługa miła. Dziękujemy Panu Dariuszowi Zawadzie, właścicielowi restauracji, że poratował nas w kryzysowej sytuacji i żywił nas za naprawdę niewielkie pieniądze. Czego tu jeszcze chcieć. Wszyscy byliśmy zadowoleni z tej zamiany.
Ośrodek, w którym spaliśmy był świeżo wyremontowany, bezpieczny, mieliśmy do dyspozycji sprzęt sportowy, trampolinę, boisko do siatkówki. Szkoda, że właściciel nie zadbał tak samo o kuchnię, bo obyłoby się bez tych kłopotów z żywieniem.
Grupa bardzo szybko się zintegrowała. Pogoda sprzyjała. Korzystaliśmy z plaży i kąpieli morskich. Odbyło się kilka wycieczek, między innymi do Trójmiasta, Krynicy Morskiej, Sztutowa, Helu, a w drodze na kolonie zahaczyliśmy o Malbork. Widzieliśmy wiele, ale na pewno w naszej pamięci pozostanie rejs statkiem z Gdańska na Hel. Kiedy już weszliśmy na pokład, kapitan poinformował nas, że dostajemy w promocji (chyba na nią nie zasłużyliśmy)... dość mocne bujanie. Po wyjściu z portu okazało się, że ta "promocja" jak na nasze możliwości jest zbyt duża. Niewielu z nas do końca miało uśmiech na twarzy, większość siedziała z workami w pogotowiu. Wiele razy pływałam statkami, ale dopiero teraz wiem, co to znaczy choroba morska.
Dziećmi w czasie kolonii opiekowali się: Beata Łopaczyk, Katarzyna Pawelczak i Włodzimierz Pawelczak, kierownikiem byłam ja, czyli Barbara Gościniak. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że nasze dzieci mogły bezpiecznie wypoczywać. Tegoroczny wyjazd dla mnie osobiście stał się też sprawdzianem, czy potrafię sobie poradzić w kryzysowych sytuacjach. Uważam, że zdałam go bardzo dobrze. Dzieci wypoczęte i zadowolone wróciły do swoich rodziców. Dowodem na to, że są zadowolone jest to, że już niektórzy zapisali się na kolonie w przyszłym roku, a za rok (w drugiej połowie lipca) będziemy wypoczywać w Jarosławcu w ośrodku "Marysieńka".
Barbara Gościniak