W dniach od 1 do 4 maja, przy parafii Matki Bożej przy Żłóbku i klasztorze w Kobylinie, odbyły się rekolekcje pod nazwą PWZ FRA (Pogłębianie wiary ze Św. Franciszkiem). Do klasztoru zjechało się ponad 100 młodych ludzi z całej prowincji zakonnej franciszkanów. Celem spotkania było pogłębienie i poznanie duchowości franciszkańskiej.
Uczestnicy rekolekcji każdy dzień rozpoczynali modlitwą przy krzyżu San Damiano, a kończyli adoracją Jezusa w Najświętszym Sakramencie.
W trakcie pobytu organizatorzy nie zapomnieli także o wspólnej Eucharystii czy też konferencjii poświęconej tematyce Kościoła. Młodzież z niezwykłym przejęciem poruszała trudne dla nich tematy, chętnie brała udział we wszystkich akcjach, których celem było publiczne uświadamianie ludzi, że trwanie w Bogu to jedyna słuszna droga. Jedną z owych akcjii był MŁODZIEŻOWY MANIFEST WIARY "Nie wstydzimy się Jezusa", podczas którego uczestnicy idąc ulicami miasta wykrzykiwali imię "Jezus".
Podczas PWZ FRA nie zabrakło także łez, których najwięcej było podczas wyznawania świadectw wiary, które dawali młodzi ludzie. Płynęły one także w ostatnim dniu, kiedy ponad 100 osób musiało opuścić Kobylin, przyjaciół i przede wszystkim tę atmosferę, którą utworzył sam Bóg.
Michał P.
Kilka świadectw uczestników PWZ FRA
Poznałam niesamowitych ludzi (uzdolnionych muzycznie i wokalnie, wesołych, szczerych). Tam nikt nikogo nie udawał. Wspólne modlitwy, śpiewy, tańce, śmiech a nawet łzy pokazały wszystkim jak wspaniali są ludzie którzy idą za Jezusem. Znaleźliśmy sie tam wszyscy bo ON nas łączy.
Spotkanie młodych bardzo wiele mnie nauczyło. Stałam się odważniejsza. Wcześniej wstydziłam się śpiewać, mówić co myślę. A na tym czuwaniu gdy zobaczyłam że to chłopaki są szybciej przy mikrofonie i że to ta płeć która zazwyczaj ma wszystko gdzieś wypowiada się w niezwykły sposób o naszej drodze pomyślałam że to moje miejsce, wśród tych ludzi. Nie lubię dołączać do grupki, która się już jakoś zna i ma wspólne przeżycia a tam to wszyscy przyjęli mnie. Staliśmy się wspólnotą. Nikt nie chciał opuszczać tego miejsca.
Mam poważne problemy zdrowotne. Moje życie jest na krawędzi. Nie powinnam tańczyć a jednak w tych dniach myślałam że chcę być szczęśliwa. To było niesamowite przeżycie i moje największe marzenie by móc się tak bawić. Franciszkańskie spotkanie "powiedziało mi" - ŻYJ. Muszę uważać na zdrowie ale wtedy nie pomyślałam ani chwili o chorobie. Ci ludzie oderwali mnie od rzeczywistości. Nie żałuję z stamtąd niczego. I jestem bardzo WAM wdzięczna :)
Karolina
Co dało mi Franciszkanskie Spotkanie Młodych? Wszystko ;) dzięki niemu mogłam oderwać sie od rzeczywistości, chociaż na chwile zapomnieć o problemach życia codziennego. Poznałam fantastycznych ludzi którzy maja taki sam cel jak ja- życie wieczne. Poznaliśmy jak wielka wartość ma cisza w życiu człowieka, podczas której zastanawialiśmy sie co Bóg chce nam powiedzieć. Oby więcej takich spotkań! Chwała Panu! ;)
Żaneta
Uczestnictwo w PWZ FRA było niezwykłym przeżyciem. Pozwoliło mi bliżej poznać osobę świętego Franciszka. Dzięki niemu mogłam także poznać wielu wspaniałych ludzi którzy się tam znaleźli. Dodali mi oni odwagi aby nie wstydzić się swojej wiary tylko odważnie się do niej przyznawać. Atmosfera tam panująca była fantastyczna i sprzyjała głębokiej refleksji oraz zbliżała do Boga. Uważam, że wzięcie udziału we Franciszkańskim Spotkaniu Młodych było wspaniale spędzonym czasem i przeżyciem, które zaowocuje w przyszłości.
Karolina
Bardzo dużo dały mi te rekolekcje. Zmieniło się moje zachowanie przy Ołtarzu, jestem bardziej skupiona na Mszy, szczególnie podczas przeistoczenia nie mogę oderwać wzroku. Cieszę się, że mogłam pogłębić swoją wiarę ze św. Franciszkiem i jeszcze bardziej zaufać Bogu... Myślę nawet o byciu zakonnicą, tak się zmieniła moja miłość do Boga. Bardzo się cieszę z tego powodu ;) Nie mogę pominąć faktu, że pierwszy raz na mojej drodze życia spotkałam tak wspaniałych ludzi. Pozdrawiam ;)
Nigdy nie czułam się tak wspaniale jak na PWZ FRA, Bóg objawił mi się tam w ludziach. W Was, kochani przyjaciele. Otrzymałam od Was tyle ciepła. Każdy uśmiech, słowo, gest, każde przytulenie napełniało Bożą miłością. Zaowocowało to gorącym pragnieniem by żyć wzorem św. Franciszka:
„Panie uczyń nas narzędziem Twojego pokoju […] Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać; nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć; nie tyle szukać miłości, co kochać; albowiem dając - otrzymujemy…” Byliście dla mnie żywymi świadkami Jezusa i to przemieniło moje serce. Za to wszystko CHWAŁA PANU!
Agnieszka
Szczęść Boże! Mam 15 lat. Kiedy przyjechałam do Kobylina, trochę zdziwiło mnie mało liczne przybycie moich rówieśników. Mimo to, już wkrótce poczułam się jak w domu. Pewnego razu stałam samotnie w 'biurze' i nagle jedna z przechodzących osób powiedziała do mnie: "Dobrze, że jesteś"- niby to słowa tak banalne, a bardzo mnie uszczęśliwiły. Czułam się tak, jakby to Bóg do mnie przemówił.
Kiedy ostatniego dnia mieliśmy modlitwę na łonie natury, moje Pismo Święte zostało w walizce. Wtedy podszedł do mnie jeden z ojców i powiedział po prostu: "Weź moje". Kolejny prosty gest, a tak wiele mnie nauczył. I od tamtej pory jeszcze bardziej staram się dzielić ze wszystkimi. Ten sam ojciec po filmie o Marii Goretti rzekł, że jestem podobna do aktorki grającą tą świętą. Nie byłam przekonana, więc wtedy powiedział: "A może bardziej do Jezusa?". Bardzo bym tego chciała. Powinnam już kończyć (mówił ojciec, że ma być KRÓTKO), ale najwyżej nikt tego nigdy nie przeczyta. Kiedy moja grupa jechała pociągiem z Rawicza, okazało się, że nie ma z nami opiekuna. Bardzo się tym przejęłam, zaczęłam płakać. I wtedy, mając rękę w torbie, natknęłam się na różaniec. Wyjęłam go bez wstydu (było to też dla mnie takie małe świadectwo wiary), widząc na sobie obce spojrzenia- koleżanki myślały, że śpię, bo się nie odzywałam. Odmówiłam różaniec. I to mi pomogło. Poczułam, że "jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam". Pisałabym jeszcze wiele, ale jak powiedziałam już jednej osobie: nie da się tego wszystkiego wyrazić słowami. Cieszę się, że przyjechałam do Kobylina, mam nadzieję na kolejne takie spotkanie. Bóg zapłać za wszystko. Szczęść Boże.
Jadąc do Kobylina tak na prawdę nie wiedziałam czego się spodziewać. Spotkania podobnego do naszych Chorzowskich DSów, czy może czegoś innego? Jednak to, co najbardziej mnie zawsze zaskakuje, to otwartość ludzi. W tej atmosferze łatwiej dostrzec Boga, nie tylko w drugim człowieku, ale również w naturze, tym co On nam dał (najbardziej podczas godziny rozważania w ciszy w ostatni dzień). Wszystkie modlitwy, adoracje, śpiewy i tańce dają takiego kopa, że chce się więcej i chce się wracać! Niesamowite jest to, że my (ludzie z Chorzowa) tak mocno zintegrowaliśmy się z ekipą z Kobylina! A to były 4 dni...
Za każde doświadczenie Jego obecności wśród nas i ciepłe przyjęcie w Kobylinie CHWAŁA PANU!
Maria
Pokój i dobro!
hmmm... czym PWZ było dla mnie? Na pewno ogromnym przeżyciem. Nie spodziewałam się, że może być aż tak fantastycznie. Jak już to ktoś stwierdził Kobylin to nie miejsce- to ludzie, którzy to stworzyli. Ludzie, którzy są cudowni, a przede wszystkim otwarci na drugiego człowieka, którzy nie wstydzą się swojej wiary. Był to czas przepełniony modlitwą i radością. Był czas na wszystko na poznanie się, rozmowy, pogłębienie wiary. Czas niezapomniany. Te zaledwie kilka dni, a tak mogą zmienić człowieka, dać tyle nowej pozytywnej energii do tego by iść w świat i głosić Chrystusa. To miejsce i ten czas pokazały, że są w świecie jeszcze ludzie, którzy chcą iść za świętym Franciszkiem, za Chrystusem, że nasza wiara nie umiera, że jest wciąż aktualna i trzeba iść z nią w świat, "bo żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało". To wielka nauka, takie naładowanie duchowych baterii, wystarczy teraz tylko powiedzieć: "Oto ja, poślij mnie" i w drogę!!!
Zdjęcia można zobaczyć na stronie internetowej parafii: http://www.matkabozakobylin.bnx.pl
Franciszkanie zapraszają na spotkanie młodzieży od 14 roku życia do Kobylina od 7 do 9 czerwca. Zapisy u o. Serafina: serafinom@interia.pl; tel. kom. 884116271