Następnym punktem programu było kultywowanie jednego z ludowych zwyczajów - malowanie jajek. I tu odstąpiono trochę od tradycji, bowiem świeże jajka zastąpiono styropianowymi. To jednak nie przeszkodziło dzieciom, które z wielką fantazją pomalowały przepięknie prawie 100 jajek.
Wreszcie nadszedł ten najważniejszy moment, na który wszyscy czekali z niecierpliwością - "szukanie zajączka". W związku z tym, że dzieci było ponad 80, zostały podzielone na grupy. Każda grupa miała swój kolor i symbol np. żółty kurczak/ pieczątka na ręce/. Ojciec Serafin przekazał każdej drużynie kopertę w odpowiednim kolorze, w której były zadania do wykonania i instrukcja jak dotrzeć do "zajączka". Dzieci musiały znaleźć kilka ważnych punktów w klasztornym ogrodzie i odpowiedzieć na pytania dotyczące tradycji wielkanocnych. Po wykonaniu wszystkich zadań dzieci dotarły do klatki z królikami - kuzynami zająca. Wszyscy zachwycali się małymi króliczkami, ale trzeba było jeszcze poradzić sobie z ostatnim zadaniem "ukrytym w klatce". Dzieci musiały ułożyć wierszyki o wielkanocnym zajączku. Po prezentacji wierszy dostały ostatnią wskazówkę dotyczącą odszukania "skarbu". Wszyscy z zapałem wyruszyli na poszukiwania, które nie trwały długo. Dzieci szybko znalazły "zajączka", mimo że ukryty był w różnych zakamarkach ogrodu, np. w podziemnej komórce. Nasz "zajączek" to oczywiście słodycze, a szukanie "zajączka" w ogrodzie to zapożyczenie z niemieckiej tradycji. Nasz "wielkopolski zając" przyniesie dzieciom słodycze oczywiście w Wielki Czwartek. Ale przecież każda tradycja jest dobra, gdy sprawia radość najmłodszym.
Spotkanie z "zajączkiem" dobiegło końca. Wszystkie dzieci zmęczone, ale zadowolone, ze słodyczami i samodzielnie wykonanymi pisankami stanęły do wspólnego zdjęcia. Ojciec Proboszcz podsumował spotkanie i zakończył je modlitwą. Dziękujemy organizatorom spotkania, a przede wszystkim o. Serafinowi za zaangażowanie i zasponsorowanie słodyczy dla dzieci.
Mariola Wojciechowska