Barwna, udekorowana z niezwykła finezją bombka, skupi na sobie wzrok nie tylko najmłodszego malucha, ale i również spostrzegawczego dorosłego. Tak więc nic dziwnego, że dnia 20 października klasa Vb wraz z opiekunami za cel swojej wycieczki obrała fabrykę bombek w Krośnicach.
Budynek spółdzielni z zewnątrz wyglądał niepozornie: szara, skromna, nadgryziona zębem czasu, murowana budowla. Wielu z nas wyobrażało sobie jak musi wyglądać jej wnętrze. Gdy przekraczaliśmy próg fabryki spodziewaliśmy się ujrzeć szeregi stołów przy których zastaniemy pracujących w skupieniu fabrykantów. Nasze własne wyobrażenia oparte były jednak tylko na przypuszczeniach i mijały się z prawdą. Jak się później okazało w fabryce zatrudnionych zostało tylko siedem osób. W pierwszej sali tak zwani "dmuchacze" w płomieniu palnika nadawali pożądany kształt długim, regularnym, szklanym rurom wpuszczając przez ich otwarte zakończenie powietrze. Na naszych oczach powstawały długie szyje łabędzi, sportowe samochody, idealnie okrągłe kule oraz dzwoneczki w różnych rozmiarach. Tak uformowane bombki zostały poddawane srebrzeniu. Dopiero w ostatniej Sali zastaliśmy pochylone nad szerokimi stołami trzy panie, malujące szklane cudeńka według określonych wzorów.
Trzeba przyznać, że ta niewielka bombkarnia wprawiła nas w ogromne zdumienie swoją ogromnie rozbudowaną kolekcją bombek katalogowych. Znaleźliśmy tu dziesiątki szklanych kształtów w odmiennych tłach i kolorach, od białych, po czarne. Tak starannie wykonane bombki można przecież powiesić nie tylko na choince, gdyż równie pięknie prezentują się na stojakach, jako całoroczna dekoracja wnętrza. Wszystkie były bardzo bogato zdobione zarówno brokatem jak i różnej wielkości kryształkami i koralikami.
Ku naszej ogromnej uciesze, po obejrzeniu wszystkich pomieszczeń i przypatrzeniu się pracy zawodowców, mogliśmy sami sprawdzić nasze zdolności manualne. Każdy z nas zasiadł do stołu, wziął do ręki "surową" bombkę a następnie popuścił wodzę fantazji i nanosił rozmaite kształty i wzory na równą szklaną powierzchnię, stając się przez moment prawdziwym artystą.
Wycieczka ta, była dla nas fantastycznym przeżyciem. Każdy z nas w tym roku powiesi na swoim drzewku wigilijnym wykonaną własnoręcznie ozdobę, która na pewno będzie nie tylko powodem do dumy jak i źródłem miłych wspomnień.
Aleksandra Paluszkiewicz